![Forum www.gildiaszaregopiechura.fora.pl Strona Główna](http://picsrv.fora.pl/Chronicles/images/logo_chronicles.gif) |
www.gildiaszaregopiechura.fora.pl Gildia rozSyPanych ludzi
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szpilka
Prawa ręka generała administratora
Dołączył: 19 Lis 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:27, 20 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Noc minęła spokojnie. Meliana jeszcze przed wschodem słońca obudziła się i podeszła do swojego rumaka.
- Piękny mój... - powiedziała czule się uśmiechając. Delikatnie głaskała kruczoczarną sierść. Przytuliła swój policzek do ciepłej szyi jednorożca, który wydał z siebie chrapliwy dźwięk jak to zwykle czynił gdy podchodziła do niego
- Musisz być dzisiaj szybki jak wiatr... przed nami szmat drogi - hmm... ciekawe czy on rozumie co ja mówię - zastanawiała się gdy nagle zwierzę odwróciło głowę i spojrzało jej w oczy... w jego wzroku było coś dziwnego, coś co sprawiało, że Meliana uśmiechnęła się. Czuła jak bardzo jest związana z tą n niezwykła istotą. Odeszła na bok i zajęła się przygotowaniem posiłku. Przez chmury zaczęły przebijać się pierwsze promienie wschodzącego słońca. Khubul al Thain poruszył się niespokojnie i po chwili otworzył oczy. Zobaczył dziewczynę szykującą strawę, uśmiechnął się z zadowoleniem i posilony pokrzepiającym snem oraz pełen wiary w to, że jego problem zostanie rozwiązany ze smakiem zabrał się do jedzenia.
Wyruszyli zaraz po śniadaniu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Chronicles/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Hieronymus
Generał Administrator
![Generał Administrator Generał Administrator](http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:General_m.PNG)
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Silvermoon City
|
Wysłany: Wto 8:58, 09 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Tuż po śniadaniu ruszyli w drogę. Minęli jeszcze kilka opuszczonych wiosek, góry były coraz bliżej. Wjechali w góry, widoki były fantastyczne; droga biegła wzdłuż pięknego strumienia. Przejechawszy drobne wzniesienie ujrzeli kotlinę, widok był straszny. Wszystkie drzewa i cała trawa pokrywająca dno kotlinki były wypalone do gołej ziemi...
- Smok - pomyślała Meliana widząc spustoszenie.
Kubul Al Thain zaniepokoił się widząc tak ogromne zniszczenia.
- Co tu się stało?
- To z pewnością Smok, ale mogli to też być orkowie.
- Ukryjmy się zatem, z pewnością te istoty mogą być w pobliżu!
- Dobry pomysł, nie jestem pewna, ale gdzieś w tych górach by wjazd do królestwa krasnoludów...
- Eeee... krasnoludów? Jesteś pewna?
- Tak, całkowicie, czemu pytasz?
- Eeee... miałem raz drobny problem z pewnym krasnoludem, a wiesz jak szybko wieści się u nich rozchodzą...
- A o co poszło?
- O topór. A dokładniej o mój topór przekazywany z dziada pradziada przez kilka wieków; zagubiłem go pewnego razu i znalazłem go na plecach krasnoluda z niedalekiego warsztatu. I nie chciał słyszeć nawet, że należy do mnie. Po prostu unikał mnie, a pewnej nocy wyjechał w pośpiechu. Kilka dni później nasza wioska została zniszczona...
- Być może odzyskasz swój topór, musiałbyś udać się do stolicy krasnoludów i pytać o niego.
- To z pewnością nie będzie łatwe, ale zrobię jak radzisz.
- Zatem poszukajmy tego wejścia...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Hieronymus dnia Śro 14:20, 10 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Chronicles/images/spacer.gif) |
Hieronymus
Generał Administrator
![Generał Administrator Generał Administrator](http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:General_m.PNG)
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Silvermoon City
|
Wysłany: Śro 21:38, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Zaczęli szukać. Szukali wejścia kilka długich godzin przemierzając podnóża gór naokoło doliny. w końcu Meliana je znalazła - drobną rysę u podstawy urwiska.
- No i mamy wejście, teraz trzeba je otworzyć...
- Podobno niektóre są specjalnie zabezpieczane - stwierdził Khubul - czasem da się je otworzyć przy danej temperaturze, inne znowu w dany dzień tygodnia... znałem się z widzenia z jednym czarodziejem pomagającym czarować takie krasnoludzkie wrota. Powiadał, że strasznie ciężko takie znaleźć, a co dopiero sforsować.
- No to poczekajmy przy nich, może ktoś będzie wychodził...?
- Nie sądzę; spójrz na tę trawę. Widzisz? Żadnych śladów bytności człowieka czy krasnoluda. Te wrota z pewnością nie są często otwierane.
- Tak czy inaczej czekajmy do zmroku. Z resztą, pogoda szykuję się ładna; w nocy pewno chmury przejdą; a słyszałam, że księżycowe światło ma w sobie cząstkę magii, może jakoś zareaguje na te drzwi?
- Być może... tamten czarodziej coś mgliście wspominał o księżycowym świetle...
Czekali jeszcze parę godzin, ukryci w krzakach. Nadszedł zmierzch, po jakiejś półgodzinie księżyc zaczął się przebijać przez chmury; kreśląc srebrzystą framugę krasnoludzkich wrót. Na ich środku, powyżej ledwo widocznej rysy ukazał się okrąg otoczony zawiłymi symbolami magicznymi - Meliana postrzegła to od razu, Khubul widział tylko plątaninę krzywych. Meliana podeszła do wrót pogładziła palcem linie, jednakże nic się nie stało. Rzekła kilka słów w krasnoludzkim okrążając znaczenie "otwórz się"; tak samo poczyniła w elfickim. Na wrotach nie zrobiło to najmniejszego wrażenia, choć wyglądały na lekko zaciekawione dwoma dwunożnymi osobnikami. Wyglądały też na bardziej niedostępne, jakby były złośliwe.
- Słyszałaś może o moim dalekim kuzynie, Babie? - zagaił zamyśloną Melianę Khubul - podobno miał jakąś utarczkę z pewnym krasnoludzkim zbójem, w końcu go obrabował i zbój poszedł z torbami!
- Tak słyszałam... zaraz... co on mówił włamując się do jaskini zbója?
- Sezamie otwórz się! Tak chyba powiadał ten mój Baba...
- Sezamie Otwórz SIĘ! - zaryzykowała Meliana.
A wrota nic.
- SEZAMIE!! Otwórz się. - spróbowała ponownie.
A wrota nic.
- Sezamię, otwórz się, bardzo uprzejmię cię proszę - poprosiła Meliana nie kryjąc złości.
A wrota nic.
Ale sprawiały wrażenie zachęcające do współpracy.
Meliana spróbowała jeszcze w krasnoludzkim i elfim, jednak nic z tego nie wyszło; wrota wyglądały tak, jakby się z niej cichcem podśmiewały.
Mocno poirytowana Meliana rzuciła w nie małą kulą ognia. Kula zatrzymała się przed drzwiami i poleciała jak wyrzucona z katapulty wprost w Melianę, która w ostatniej chwili ugasiła ją wyczarowaną kulą wody.
- Sezamie, otwórz się bo jak ci z dyńki przypierniczę... - powiedział zniechęcony Khubul.
A wierzeja się otworzyły i były mocno zdziwione. Z mrocznego wnętrza zawiało ciepłym powietrzem. Meliana spojrzała zaskoczona na towarzysza, jednak nic nie powiedziała. Khubul wzruszył ramionami.
- To co, wchodzimy? - spytał pełen nadziei.
- Jasne, po to tu jesteśmy! - powiedziała Meliana zapalając nad dłonią małą kulkę światła i sadzając ją sobie na prawym ramieniu. Tak samo zrobiła i z Khubulem. Weszli do mrocznego korytarza. Wierzeja zatrzasnęły się za nimi z głuchym trzaskiem wrót do krypty
- Poczekaj chwilkę.
Obejrzała prawą ścianę korytarza; znalazła to, czego szukała - małą gładką płytkę z polerowanego obsydianu. Przetarła ją ręką; wyczuła w niej magię. Nagle na tabliczce zapłonęły niebiesko niczym palony wodór krasnoludzkie runy. Meliana dowiedziała się z nich, że są przy wyjściu korytarza klimatyzacyjnego, na poziomie 1276 C. Po chwili napisy zgasły powoli.
- No to czeka nas długa droga do rubieży krasnoludzkiego imperium - zakomunikowała i ruszyła przed siebie. Khubul ruszył pospiesznie za nią...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Chronicles/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|